Transmontania jest chyba w każdym z nas - wybieramy się za morza i przekraczamy najwyższe przełęcze, by przekonać się, że zmienieni przez czynniki zewnętrzne, pozostajemy w głębi swojej istoty wciąż tacy sami, wędrówka przydaje nam jedynie zmarszczek na twarzy. Kolekcjonujmy je, każda z nich jest śladem uśmiechu lub cierpienia. Macie lepszy pomysł? Dlatego ja zostaję przy Transmontanii, chociaż będzie tu coraz mniej o Sudetach i o Czechach.
Poniższy tekst dedykuję Najbliższym. Ich poświęceniu i cierpliwości zawdzięczam możliwość skorzystania z tej formy rekreacji, jaką jest zabawa słowami i obrazami, których źródłem są podróże po północnych obszarach Republiki Czeskiej. Dla nich też głównie piszę ten tekst. W tekście (zabawnie nazwanym przez właścicieli portalu "blogiem") notatki (równie zabawnie nazwane "postami") będą pojawiać się niekoniecznie w szyku chronologicznym - stąd warto czasem zajrzeć do notatek z wcześniejszych dni. Transmontania z czasem stała się też dla autora platformą, na której kontynuuje on, narażając na szwank swoją i tak nie najlepszą reputację, projekt artystyczny "Niska Rozdzielczość". Wszak to fotograf robi zdjęcie, nie zaś bezmyślny aparat. Zgodnie z tą regułą im mniej pikseli tym lepiej. Im mniej szkoły tym lepiej. Co byśmy zrobili bez prowokacji. Zapraszam.

[Some information should be given to those of friends, who do not speak Polish language - within the blog "Transmontania" the author presents his adventures and impressions from short and long trips, through the Czech Republic, and between two capitals: Prague and Wroclaw. The images and text, sometimes provocative, should be understood with carefulness. Although originally presumed for the route Wroclaw - Prague - Wroclaw, Transmontania now covers the wider spectrum of cultural interests of the author.]

poniedziałek, 26 września 2011

San Sebastian – Hendaia – Paris Austerlitz

Eusko-Tren do Hendaia odjeżdża ze znanej nam już stacji Amara. Już tylko z autobusu nr 5 widzimy zatokę, wzgórza Urgull i Igueldo, wyspę świętej Klary. Na dworcu Hendaia mamy trzy opcje podróży. Połączenie do Pragi przez Paris Montparnasse – niestety brak miejscówek na TGV. Połączenie Corail Lunea 4052 przez Paryż Austerlitz – miejsca jeszcze są. Połączenie przez Genewę i Bazyleę – ryzykowne, bo z Paryża jest więcej pociągów na wschód, do Niemiec. Ostatecznie czekamy na nocny pociąg do Paryża Austerlitz. Zanim odjedzie nasz pociąg, peron musi opuścić Corail Lunea do Nicei. Wkrótce czarnoskóry ochroniarz prosi podróżnych, żeby już udawali się w kierunku pociągu, bo wsiadanie trwa długo – rzeczywiście peron jest wąski, podróżnych bardzo, bardzo dużo, a pociąg niezwykle długi. „Sleeperetki” okazują się wygodniejsze od kuszetek. W Biarritz do pociągu wsiadają urlopowicze, część w klapkach i letnich ubraniach. Klimatyzacja pracuje dobrze – wkrótce wszyscy grzebią w walizkach i wyciągają cieplejsze ubrania. Ochroniarze, tym razem rośli blondyni w czarnych mundurach, kilka razy przemierzają korytarz Corail Lunea numer 4052. Na dłuższych przystankach pasażerowie wysiadają na papierosa. Dopiero na dworcu w Paryżu widać jak długi jest pociąg.

Amara I

Amara II

Anoeta – Donostia

Most Św. Jakuba

Do Nicei

Do Paryża – Corail Lunea

Do Paryża - „sleeperetki”

Hendaye – francuska stacja graniczna I

Hendaye – francuska stacja graniczna II

Hendaye – oczekiwanie

Hendaye - nasze knajpki

Długi pociąg

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz