Transmontania jest chyba w każdym z nas - wybieramy się za morza i przekraczamy najwyższe przełęcze, by przekonać się, że zmienieni przez czynniki zewnętrzne, pozostajemy w głębi swojej istoty wciąż tacy sami, wędrówka przydaje nam jedynie zmarszczek na twarzy. Kolekcjonujmy je, każda z nich jest śladem uśmiechu lub cierpienia. Macie lepszy pomysł? Dlatego ja zostaję przy Transmontanii, chociaż będzie tu coraz mniej o Sudetach i o Czechach.
Poniższy tekst dedykuję Najbliższym. Ich poświęceniu i cierpliwości zawdzięczam możliwość skorzystania z tej formy rekreacji, jaką jest zabawa słowami i obrazami, których źródłem są podróże po północnych obszarach Republiki Czeskiej. Dla nich też głównie piszę ten tekst. W tekście (zabawnie nazwanym przez właścicieli portalu "blogiem") notatki (równie zabawnie nazwane "postami") będą pojawiać się niekoniecznie w szyku chronologicznym - stąd warto czasem zajrzeć do notatek z wcześniejszych dni. Transmontania z czasem stała się też dla autora platformą, na której kontynuuje on, narażając na szwank swoją i tak nie najlepszą reputację, projekt artystyczny "Niska Rozdzielczość". Wszak to fotograf robi zdjęcie, nie zaś bezmyślny aparat. Zgodnie z tą regułą im mniej pikseli tym lepiej. Im mniej szkoły tym lepiej. Co byśmy zrobili bez prowokacji. Zapraszam.

[Some information should be given to those of friends, who do not speak Polish language - within the blog "Transmontania" the author presents his adventures and impressions from short and long trips, through the Czech Republic, and between two capitals: Prague and Wroclaw. The images and text, sometimes provocative, should be understood with carefulness. Although originally presumed for the route Wroclaw - Prague - Wroclaw, Transmontania now covers the wider spectrum of cultural interests of the author.]

piątek, 16 września 2011

Bordeaux

Czy mogliśmy dostać lepszy prezent? Wielka mapa północnych wybrzeży Europy, z zaznaczonymi liniami kolejowymi na ścianie dworca Bordeaux St Jean. Dzieło sztuki z minionej epoki, kiedy człowiek wciąż jeszcze próbował potwierdzić swoją wielkość. Stoimy pod tą mapą, i zastanawiamy się gdzie coś zjeść - oto zmartwienia godne słonecznego wybrzeża Francji. Tylko te kasztany, spadające na głowy przechodniów, zabawne i jesienne, przypominają, że czas już myśleć o powrotach. Mimo to nie mogliśmy sobie odmówić zamówienia karafki Bordeaux do francuskiej quiche i amerykańskiego sandwicza.  Ludzie i tak będą podróżować.

 Mapa Srebrnego Wybrzeża

Wielkość

 Kasztany - Rue Charles Domercq

 Karafka u "Le Printemps"

 Podróż

Dworzec


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz