Transmontania jest chyba w każdym z nas - wybieramy się za morza i przekraczamy najwyższe przełęcze, by przekonać się, że zmienieni przez czynniki zewnętrzne, pozostajemy w głębi swojej istoty wciąż tacy sami, wędrówka przydaje nam jedynie zmarszczek na twarzy. Kolekcjonujmy je, każda z nich jest śladem uśmiechu lub cierpienia. Macie lepszy pomysł? Dlatego ja zostaję przy Transmontanii, chociaż będzie tu coraz mniej o Sudetach i o Czechach.
Poniższy tekst dedykuję Najbliższym. Ich poświęceniu i cierpliwości zawdzięczam możliwość skorzystania z tej formy rekreacji, jaką jest zabawa słowami i obrazami, których źródłem są podróże po północnych obszarach Republiki Czeskiej. Dla nich też głównie piszę ten tekst. W tekście (zabawnie nazwanym przez właścicieli portalu "blogiem") notatki (równie zabawnie nazwane "postami") będą pojawiać się niekoniecznie w szyku chronologicznym - stąd warto czasem zajrzeć do notatek z wcześniejszych dni. Transmontania z czasem stała się też dla autora platformą, na której kontynuuje on, narażając na szwank swoją i tak nie najlepszą reputację, projekt artystyczny "Niska Rozdzielczość". Wszak to fotograf robi zdjęcie, nie zaś bezmyślny aparat. Zgodnie z tą regułą im mniej pikseli tym lepiej. Im mniej szkoły tym lepiej. Co byśmy zrobili bez prowokacji. Zapraszam.

[Some information should be given to those of friends, who do not speak Polish language - within the blog "Transmontania" the author presents his adventures and impressions from short and long trips, through the Czech Republic, and between two capitals: Prague and Wroclaw. The images and text, sometimes provocative, should be understood with carefulness. Although originally presumed for the route Wroclaw - Prague - Wroclaw, Transmontania now covers the wider spectrum of cultural interests of the author.]

wtorek, 13 września 2011

Monachium

Szybkie pociągi, przestronne biura obsługi podróżnych, konkretne informacje i czystość charakteryzują dworce w kraju, który poniósł porażkę w minionej wojnie światowej. Trochę boli. Wcale nie? Nieprawda - boli. Mimo to nie udało nam się zarezerwować  miejsca w TGV z Paryża do Irun. Nie udało się też zamienić miejsc siedzących na kuszetki w nocnym City Night Liner kursującym na trasie Monachium - Paryż. Teraz pozostało nam pospacerować po stolicy Bawarii i liczyć na łut szczęścia w kasie na dworcu Paris Est. Coś musi unosić się w tamtejszym, bawarskim  powietrzu, jakiś niepoznany jeszcze przez naukę składnik. To tam siódmego listopada 1918 roku odmówiono prawa do tronu Bawarii Ludwikowi Leopoldowi Wittelsbachowi, czyli Ludwikowi III. To tam powstała  trzynastego kwietnia  1919 roku socjalistyczna Bawarska Republika Rad. To tam dziewiątego listopada 1923 roku plac Odeon był świadkiem niezwykłych wydarzeń. Może to z powodu tych skórzanych spodni. Mimo to staraliśmy się oddychać lekko, jeść pieczeń z sałatką ziemniaczaną i pić piwo. Sędziwa pani przekazała nam znak pokoju - Katedra Najświętszej Marii Panny przy placu Mariackim przypomina o Polsce. Może z powodu Jana Polaka, jednego z najlepszych malarzy średniowiecznego Monachium, a może ze względu na  Jadwigę Jagiellonkę, która postanowiła opisać ród swojego męża - bawarskich Wittelsbachów. Czy panowie w skórzanych spodenkach i dziewczęta w ludowych strojach coś o tym wiedzą? Nie wiedział nic o tym spocony osobnik  w podkoszulku bez rękawów, ze złotym  łańcuchem na szyi; w supermarkecie obok dworca czystą polszczyzną wykrzykiwał co zrobi wkrótce swojemu niemieckiemu pracodawcy. Ostatecznie kupił piwo i zataczając się poszedł dalej. Ochroniarz, zażenowany, dal znak pozostałym klientom - teraz mogliśmy już podejść do kasy bez problemu. Na szczęście Monachium będziemy pamiętać widziane poprzez siatkę na gołębie, z balkonu nad placem Karola.

Z Pragi

Minikino

Typowe

 Skórzane spodenki

 Rower do pracy

Rower po pracy

Frauenkirche

 Plac Karola

Taubennetz u Stachusa




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz