Transmontania jest chyba w każdym z nas - wybieramy się za morza i przekraczamy najwyższe przełęcze, by przekonać się, że zmienieni przez czynniki zewnętrzne, pozostajemy w głębi swojej istoty wciąż tacy sami, wędrówka przydaje nam jedynie zmarszczek na twarzy. Kolekcjonujmy je, każda z nich jest śladem uśmiechu lub cierpienia. Macie lepszy pomysł? Dlatego ja zostaję przy Transmontanii, chociaż będzie tu coraz mniej o Sudetach i o Czechach.
Poniższy tekst dedykuję Najbliższym. Ich poświęceniu i cierpliwości zawdzięczam możliwość skorzystania z tej formy rekreacji, jaką jest zabawa słowami i obrazami, których źródłem są podróże po północnych obszarach Republiki Czeskiej. Dla nich też głównie piszę ten tekst. W tekście (zabawnie nazwanym przez właścicieli portalu "blogiem") notatki (równie zabawnie nazwane "postami") będą pojawiać się niekoniecznie w szyku chronologicznym - stąd warto czasem zajrzeć do notatek z wcześniejszych dni. Transmontania z czasem stała się też dla autora platformą, na której kontynuuje on, narażając na szwank swoją i tak nie najlepszą reputację, projekt artystyczny "Niska Rozdzielczość". Wszak to fotograf robi zdjęcie, nie zaś bezmyślny aparat. Zgodnie z tą regułą im mniej pikseli tym lepiej. Im mniej szkoły tym lepiej. Co byśmy zrobili bez prowokacji. Zapraszam.

[Some information should be given to those of friends, who do not speak Polish language - within the blog "Transmontania" the author presents his adventures and impressions from short and long trips, through the Czech Republic, and between two capitals: Prague and Wroclaw. The images and text, sometimes provocative, should be understood with carefulness. Although originally presumed for the route Wroclaw - Prague - Wroclaw, Transmontania now covers the wider spectrum of cultural interests of the author.]

czwartek, 17 listopada 2011

Berliński detal

Trudno Ci będzie odróżnić te miasta. Jeśli tylko na chwilę się zatrzymasz. Jeśli przystaniesz i zapomnisz o codziennej krzątaninie, używanych samochodach, wypadającej kostce brukowej, zderzających się tramwajach i paru wydarzeniach sprzed ponad półwiecza. Wtedy zobaczysz Wrocław.

Straße des 17. Juni 135

Nürnberger Straße 24A

 Berlin - detal I

 Berlin - detal II

środa, 16 listopada 2011

Žižkov

Zostawiłem z boku wieżę telewizyjną, pomnik na Vitkovie i grób Franza Kafki. Wschodnia elegancja, pamięć o K. u. K., zamaszyste konstrukcje i ochota na dalekie wyprawy - oto współczesny Žižkov. 

Elegancja

Cesarsko i królewsko

Konstrukcje

Podróże

wtorek, 15 listopada 2011

To zimne powietrze

To zimne powietrze przyciśnięte do ziemi warstwą chmur przywodzi na myśl niderlandzkie krajobrazy. Górska wieś uwięziona w powietrznej perspektywie.

Breugel I

Breugel II
 
Breugel III
 
Breugel IV

poniedziałek, 14 listopada 2011

Linia frontu

Masy powietrza z północy i z południa, tego dnia przygotowywały się do ostatecznego zwarcia, uderzenia, które przyniesie ziemi letnie ciepło. Ta niesamowita pokrywa chmur, urywająca się nad polsko-czeską granicą i zmieniająca barwę ponad szczytami Masywu Śnieżnika przypomniała mi ten dzień, kiedy próbowaliśmy prześcignąć krawędź wielkiej chmury gdzieś między Wiedniem i Grazem, jadąc górską autostradą na słoneczne południe; w kierunku Mariboru.

Linia frontu I

Linia frontu II

Linia frontu III
Linia frontu IV

niedziela, 13 listopada 2011

Strajk

Strajk komunikacji miejskiej ogłaszano już od kilku tygodni. Władze przygotowywały mieszkańców na ewentualność zatorów komunikacyjnych spowodowanych nadmiernym użytkowaniem prywatnych samochodów przez obywateli pragnących licznie dojechać do pracy. Na najbliższym przystanku było pusto, po jezdniach poruszały się nieliczne prywatne samochody. Czerwcowe słońce sprzyjało spacerom.
 
 Strajk I

 Strajk II

sobota, 12 listopada 2011

A jednak

A jednak, któż by nie chciał spędzić paru chwil w letni poranek na tarasie Muzeum Narodowego, spoglądając na ruchliwy plac Świętego Wacława, wiedząc że wkrótce wysiądzie z tramwaju w szóstej dzielnicy Pragi.

Ruchliwy plac

W szóstej dzielnicy

piątek, 11 listopada 2011

Ileż to razy

Ileż to razy wieczorne, ale jeszcze mocne, przechodzące w czerwień, lipcowe światło prowokowało w nas nikomu niepotrzebny bieg myśli. Nad miastem wisi wesoło wielki biały balon. Młodzi mężczyźni w błękitnych mundurach przygotowują się radośnie do paradnego wymarszu na zamkowe dziedzińce. Nikt nie myśli poważnie o błękitnych mundurach. Tylko ten zmierzch jest jakby daleko o tej porze roku; taki czerwony. Tego dnia byłem jednak mało bystry i mało uśmiechnięty.


Radośni I                                           Radośni II

 
Radośni III                                           Radośni IV

Radośni V                                           Radośni VI

Radośni VII                                           Radośni VIII

 Balon

 Zmierzch

czwartek, 10 listopada 2011

Jaroslav Hašek

Każdy z nas jest światem sam dla siebie. Nie widzę powodu dla którego minione wydarzenia, ba, sprawy minionych pokoleń miałyby przestać żyć w nas, póki coś się jeszcze pali, tam wewnątrz. Jaroslav Hašek, niepoprawny bigamista wyrusza z Pragi wcześnie. Zanim wsiądziesz na pokład EC 273 już możesz się delektować wspomnieniem tego, co bezpowrotnie stracone. Młodzi francuscy chłopcy wyruszają w swoje pierwsze być może „grand tour”. Wzmocnieni dobrze zmielonym kotletem wołowym, tłocząc się w przedziale, zastanawiają się co zobaczą w „tych wschodnich miastach”, na przykład w Budapeszcie.
Jaroslav Hašek I

Jaroslav Hašek II

Wzmocnieni I

Wzmocnieni II

Stłoczeni

„W tych wschodnich miastach”

czwartek, 3 listopada 2011

Niesamowita Słowiańszczyzna

W Kłodzku próbowałem im ustąpić miejsca. Rodzina z niepełnosprawną dziewczyną niemal zepchnęła mnie z siedzenia. Czym prędzej przesiadłem się dalej. Rodzina z Rumii filozofowała: "ale śmieszne te nazwy tu mają", "no, bo to wszystko pod niemiecką okupacją było". Przestałem śledzić absurdalny tok myśli kuracjuszy. Zmiana miejsc mnie ucieszyła. Chłopak w okularach - z Pragi - wyciągnął z torby batonik, zasłaniając nieznacznie wystające "uważam Rze". Dziewczyna naprzeciwko czytała "Niesamowitą Słowiańszczyznę". Trochę dalej samotna mama z córeczką uśmiechała się do swoich myśli - potem niezłą lustrzanką zapisała obraz Ślęży za którą opadało słońce. Drobna brunetka z Międzylesia wertowała na zmianę "Politykę" i "Wysokie Obcasy". A więc czytają, robią zdjęcia i jeżdżą tanimi brudnymi pociągami. Będzie dobrze.

 Przed Kłodzkiem I

 Przed Kłodzkiem II

"zapisała obraz Ślęży"

środa, 2 listopada 2011

Wrześniowy Berlin

Jest coś niezwykłego i niepokojącego, przyciągającego zmysły, w stolicy, w której bogini zwycięstwa pewną dłonią kieruje swoją kwadrygę na Wschód.

Berlin Hbf

Berlin Zoo

Tauentzinstrasse, obecnie Kościuszki

Włochy

wtorek, 1 listopada 2011

Abisag Thülmann

Berlin, Abisag  Thülmann. Żeby teraz dobrze spłycić, trzeba by napisać - piękne zdjęcia. Wcale nie są piękne. Zacząłem od "Gastarbeiter in einer Dachkammer im Westends". Abisag była chyba wszędzie, to mi się w niej podoba, wszędzie, czyli w Europie. To ciekawe,  w Berlinie robi zdjęcia po obu stronach muru - jedni Niemcy myją sobie Mercedesa, tym zza muru wystarcza Trabant. A jednak, poza pięknym krajobrazem Synaju,  z dwoma muskularnymi żołnierzami izraelskimi jest jeszcze Ernst Bloch, w kościele św. Pawła w Hamburgu. Nie ma prostych odpowiedzi, nie ma prostych ostrzeżeń. Polubiłem Abisag. Bo fotografowała w sposób, w jaki to robi moja M. Bo sfotografowała beczkę frankfurckiego wina jabłkowego i dworcową poczekalnię. Bo chodziła do szkoły w Hernsdorf bei Kynast. Bo nie lubię zbyt pięknych zdjęć. Pamiętajcie - zawsze niska rozdzielczość. Już wracam po wakacjach.

Einfahrt freihalten - nasz Newton już blisko
 
 Hardenbergerstrasse