Transmontania jest chyba w każdym z nas - wybieramy się za morza i przekraczamy najwyższe przełęcze, by przekonać się, że zmienieni przez czynniki zewnętrzne, pozostajemy w głębi swojej istoty wciąż tacy sami, wędrówka przydaje nam jedynie zmarszczek na twarzy. Kolekcjonujmy je, każda z nich jest śladem uśmiechu lub cierpienia. Macie lepszy pomysł? Dlatego ja zostaję przy Transmontanii, chociaż będzie tu coraz mniej o Sudetach i o Czechach.
Poniższy tekst dedykuję Najbliższym. Ich poświęceniu i cierpliwości zawdzięczam możliwość skorzystania z tej formy rekreacji, jaką jest zabawa słowami i obrazami, których źródłem są podróże po północnych obszarach Republiki Czeskiej. Dla nich też głównie piszę ten tekst. W tekście (zabawnie nazwanym przez właścicieli portalu "blogiem") notatki (równie zabawnie nazwane "postami") będą pojawiać się niekoniecznie w szyku chronologicznym - stąd warto czasem zajrzeć do notatek z wcześniejszych dni. Transmontania z czasem stała się też dla autora platformą, na której kontynuuje on, narażając na szwank swoją i tak nie najlepszą reputację, projekt artystyczny "Niska Rozdzielczość". Wszak to fotograf robi zdjęcie, nie zaś bezmyślny aparat. Zgodnie z tą regułą im mniej pikseli tym lepiej. Im mniej szkoły tym lepiej. Co byśmy zrobili bez prowokacji. Zapraszam.

[Some information should be given to those of friends, who do not speak Polish language - within the blog "Transmontania" the author presents his adventures and impressions from short and long trips, through the Czech Republic, and between two capitals: Prague and Wroclaw. The images and text, sometimes provocative, should be understood with carefulness. Although originally presumed for the route Wroclaw - Prague - Wroclaw, Transmontania now covers the wider spectrum of cultural interests of the author.]

piątek, 30 września 2011

Edward Gordon Craig

Ten trudny do nazwania smak przestrzeni. Światło, cień, zarys postaci. Klimat dzieciństwa - epoka realnego socjalizmu, w którym idea miała jednak przeważyć nad materią. A więc może to Craig. Przemknął przez Niemcy i zostawił swój wyraźny ślad na Wschodzie. To wszystko można zobaczyć w galerii u Fragnera.

 Leaflet

 Aktorzy Constantin'a Stanislavski'ego

Moscow Art Theatre production of Hamlet

Московский Художественный Академический Театр

U Fragnera

czwartek, 29 września 2011

5572

Nadejście Nowego Roku 5572 świętowałem w Katedrze Św. Wita. Nowy Rok przyszedł tym razem w dniu upamiętniającym męczeńską śmierć Św. Wacława. Arcybiskup Vlk powtórzył słowa Benedykta XVI o ważnym trójkącie Jerozolima-Ateny-Rzym. Potem poszliśmy oglądać czaszkę  Św. Wacława. Zabito go wprawdzie w Stara Boleslav, tam też były główne obchody święta, w których uczestniczył także papieski pociąg Jana Pawła II sprowadzony z trasy Bochnia-Wadowice... Nie zdążyłem już do Josefowa na sygnał noworocznej trąbki. Policja zamknęła wyloty okolicznych ulic. Czarne garsonki i szare garnitury  stały już w kolejce do budynku rabinatu, z kuchni słychać było dźwięk sztućców. Jak mogłem się tak  spóźnić? Spóźnić jak zawsze! Co nam przyniesie ten rok?

 Przed zachodem

 Po zachodzie

 Relikwie

 Faktura 5572

Spóźniony

wtorek, 27 września 2011

Paryż – Frankfurt

Nie mieliśmy miejscówki na TGV do Frankfurtu nad Menem. Poza tym było już późno. Zanim przemieściliśmy się metrem z Paris Austerlitz do Paris Est dochodziła już dziewiąta. Miejscówki kupiliśmy już w pociągu. Konduktor poprosił nas do przedziału rezerwowego, w ostatniej części składu. Siedziało tam już dwóch młodzieńców, których zapewne łączyły bliskie więzy. Po chwili wsiadł mężczyzna, raczej hinduskiej urody, w eleganckim garniturze, lecz o niepokojącym zapachu. Miał ze sobą pustą teczkę, której jedyne wypełnienie stanowił bilet kolejowy, bilet lotniczy i dwa euro. Przekładał te przedmioty z jednej kieszeni teczki do drugiej. Sympatyczni młodzieńcy postanowili dokarmić nowego pasażera – a to słone paluszki, a to koka-kola. Początkowo się wzbraniał, później młodzieńcy postanowili paluszki jednak schować, wobec faktu, że znikały bardzo szybko w ustach egzotycznego pasażera. Postanowiliśmy pójść na kawę. Jeden z młodzieńców zobowiązał się pilnować naszych miejsc i dobytku. Kiedy wróciliśmy na naszych miejscach siedziały dwie Koreanki. Młodzieniec próbował nas udobruchać paluszkami i koka-kolą. Zrobił też przepraszający wykład na temat socjologii podróży – podobno zna się na tym. Koreanki prosiły o zmianę miejsc, bo chcą przodem do kierunku jazdy... Wkrótce do przedziału rezerwowego wkroczyła dobrze zbudowana Niemka z trójką dzieci i zajęła pięć miejsc – jedno dla męża, którego nigdy nie zobaczyliśmy. W ten sposób na krótkim odcinku wszyscy razem w międzynarodowym towarzystwie jechaliśmy na korytarzu superszybkiego pociągu. Na szczęście Niemcy za chwilę wysiedli, wróciliśmy wszyscy do przedziału, a do nas dołączył lekko zataczający się Włoch, który zanim zasnął oświadczył, że nie będzie jechać obok Elvisa Presleya. Chodziło mu o egzotycznego pasażera. Po jakimś czasie przysnął, chwilami tylko budził się i pytał skąd się wziął w Nowym Jorku. Ostatecznie zbliżyła nas do siebie surowa niemiecko-francuska kontrola paszportów. We Frankfurcie byliśmy już wszyscy naprawdę zaprzyjaźnieni. Na koniec młody Francuz zgubił śrubkę od okularów, której wszyscy razem szukaliśmy w przedziale.

 Nie znaleźliśmy śrubki

Elvis


poniedziałek, 26 września 2011

San Sebastian – Hendaia – Paris Austerlitz

Eusko-Tren do Hendaia odjeżdża ze znanej nam już stacji Amara. Już tylko z autobusu nr 5 widzimy zatokę, wzgórza Urgull i Igueldo, wyspę świętej Klary. Na dworcu Hendaia mamy trzy opcje podróży. Połączenie do Pragi przez Paris Montparnasse – niestety brak miejscówek na TGV. Połączenie Corail Lunea 4052 przez Paryż Austerlitz – miejsca jeszcze są. Połączenie przez Genewę i Bazyleę – ryzykowne, bo z Paryża jest więcej pociągów na wschód, do Niemiec. Ostatecznie czekamy na nocny pociąg do Paryża Austerlitz. Zanim odjedzie nasz pociąg, peron musi opuścić Corail Lunea do Nicei. Wkrótce czarnoskóry ochroniarz prosi podróżnych, żeby już udawali się w kierunku pociągu, bo wsiadanie trwa długo – rzeczywiście peron jest wąski, podróżnych bardzo, bardzo dużo, a pociąg niezwykle długi. „Sleeperetki” okazują się wygodniejsze od kuszetek. W Biarritz do pociągu wsiadają urlopowicze, część w klapkach i letnich ubraniach. Klimatyzacja pracuje dobrze – wkrótce wszyscy grzebią w walizkach i wyciągają cieplejsze ubrania. Ochroniarze, tym razem rośli blondyni w czarnych mundurach, kilka razy przemierzają korytarz Corail Lunea numer 4052. Na dłuższych przystankach pasażerowie wysiadają na papierosa. Dopiero na dworcu w Paryżu widać jak długi jest pociąg.

Amara I

Amara II

Anoeta – Donostia

Most Św. Jakuba

Do Nicei

Do Paryża – Corail Lunea

Do Paryża - „sleeperetki”

Hendaye – francuska stacja graniczna I

Hendaye – francuska stacja graniczna II

Hendaye – oczekiwanie

Hendaye - nasze knajpki

Długi pociąg

niedziela, 25 września 2011

Błyskotki z Donostii

M. robi dużo lepsze zdjęcia ode mnie. Wyczuwa sytuację, błyskawicznie rozumie kompozycję, doskonale kadruje, wystarcza jej jedno, dwa ujęcia. Nie ma czasu się nimi zajmować. Dlatego zamieszczam te zrobione przez mnie. Korzystam z czasu Transmontanii. Dziękuję, M.

Księżyc nad Paseo de Ondarreta

 Vespa na Starym Mieście

Kup sobie tablicę rejestracyjną – jaką chcesz

Paseo de La Concha I

Paseo de La Concha II
 
Hendaye - telefon alarmowy na 233 kilometrze

sobota, 24 września 2011

Residencion Olarain

Polubiłem ten hotel. Niby akademicki, ale zadbano o każdy szczegół. A propos! Czy wiecie że w ramach ostatniej reformy, w Niemczech nauczyciel akademicki ma status urzędnika państwowego?

Wejście

Fasada

Instalacja I


Instalacja II

piątek, 23 września 2011

Pożegnanie

-Mój szef pracował pięć lat w Niemczech! Smakuje wam? - pyta niski, krępy kelner. Jeden z klientów przechodzi kolo nas. Po kolei wskazuje palcem i mówi:
-Pan z Irlandii, pani z Korei, a pani z Madrytu. Pomyliłem się? - uśmiecha się życzliwie i wychodzi, pewnie do pracy; przecież kończy się sjesta. Jak zwykle wzięli mnie za mieszkańca Wysp, a Madzię za mieszkankę Śródziemnomorza. Tak, tak, czasem trzeba wymyślić lub odświeżyć polskie słowo, które jest odpowiednikiem obcego – bo żadnemu fachowcowi się nie chciało - Mediterrania. Kelner z kucharzem docenili naszą trzydniową lojalność – na pożegnanie proponują od siebie tutejszy specjał – etxeko patxarana – na butelce gałązka z owocami – napój trochę przypomina słoweńską nalewkę na borówkach, trochę sardyńską. Kelner wciąż przeprasza, że nie przygotował flanu, o który dopominała się Madzia – w końcu to jednak Hiszpania. Na szczęście jest serniczek.

Oferta baru Nevada

Serniczek

Etxeko patxarana I

Etxeko patxarana II

Rio Urumea

Nie powiodła się nam próba zakupu miejscówki na pociąg Hendaye – Paris Montparnasse. Nie lada wysiłkiem było odnalezienie dworca RENFE. Jednak rata sukcesu była niewielka – okazało się, że w stutysięcznej Donostii hiszpańskie koleje państwowe nie sprzedają biletów międzynarodowych. Zalecają raczej skorzystanie z usług konkurencyjnej stacji – dojazd baskijskim EuskoTren do Hendaia i zakup miejscówki po francuskiej stronie granicy. Za to otrzymaliśmy, kolejny już chyba, prezent. Widok na Atlantyk z ujściem rzeki Urumea, która początek bierze w prowincji Nawarra. Właśnie z dworca RENFE wiedzie droga do starego miasta, Ciudad Viejo – w kierunku ujścia rzeki do oceanu.

RENFE – San Sebastian

Słone ze słodkim

Fala

Wędkarz

Spotkanie

czwartek, 22 września 2011

Spacer księżycowy

Kiedy masz już za sobą wspinaczkę na Monte Urgull, kiedy już nie możesz zjeść ani jednego pintxo więcej, i wypić ani jednej więcej szklaneczki cydru, to oznacza, że czas na powrót do domu. Najlepiej wracać przez Paseo de Ondarreta. Chwila odpoczynku nad zatoką, obok dawnego kasyna, przerobionego na ratusz; palmy zawijają już na zimę – Iberia jest tu taka jak ją zapamiętaliśmy z naszych wypraw sprzed lat. Nawet ratownicy mogą jeszcze używać czerwonego krzyża na oznaczenie swojej budki. Pogody na plaży pilnuje wielki barometr.

Molo

Ayuntamiento

Paseo

Zimowa palma

Budka

Barometr

Lubię