Transmontania jest chyba w każdym z nas - wybieramy się za morza i przekraczamy najwyższe przełęcze, by przekonać się, że zmienieni przez czynniki zewnętrzne, pozostajemy w głębi swojej istoty wciąż tacy sami, wędrówka przydaje nam jedynie zmarszczek na twarzy. Kolekcjonujmy je, każda z nich jest śladem uśmiechu lub cierpienia. Macie lepszy pomysł? Dlatego ja zostaję przy Transmontanii, chociaż będzie tu coraz mniej o Sudetach i o Czechach.
Poniższy tekst dedykuję Najbliższym. Ich poświęceniu i cierpliwości zawdzięczam możliwość skorzystania z tej formy rekreacji, jaką jest zabawa słowami i obrazami, których źródłem są podróże po północnych obszarach Republiki Czeskiej. Dla nich też głównie piszę ten tekst. W tekście (zabawnie nazwanym przez właścicieli portalu "blogiem") notatki (równie zabawnie nazwane "postami") będą pojawiać się niekoniecznie w szyku chronologicznym - stąd warto czasem zajrzeć do notatek z wcześniejszych dni. Transmontania z czasem stała się też dla autora platformą, na której kontynuuje on, narażając na szwank swoją i tak nie najlepszą reputację, projekt artystyczny "Niska Rozdzielczość". Wszak to fotograf robi zdjęcie, nie zaś bezmyślny aparat. Zgodnie z tą regułą im mniej pikseli tym lepiej. Im mniej szkoły tym lepiej. Co byśmy zrobili bez prowokacji. Zapraszam.

[Some information should be given to those of friends, who do not speak Polish language - within the blog "Transmontania" the author presents his adventures and impressions from short and long trips, through the Czech Republic, and between two capitals: Prague and Wroclaw. The images and text, sometimes provocative, should be understood with carefulness. Although originally presumed for the route Wroclaw - Prague - Wroclaw, Transmontania now covers the wider spectrum of cultural interests of the author.]

poniedziałek, 10 stycznia 2011

Wroclaw - Praha

Przekraczanie barier, przeszkód, transpozycja, transcendencja, transport, itd. Są ludzie którzy potrafią przeżyć całe życie w jednym miejscu. A może po prostu nie potrafią go przeżyć inaczej. Dzisiejsza trasa, przez zaśnieżony Śląsk - historycznie istnieje tylko jeden Śląsk, a jego stolicą jest Wrocław - a więc dzisiejsza trasa była niezwykle "trans" - tutaj każdy czytelnik domyśli sobie dowolne, odpowiednie skojarzenie. Niektórzy zachcą zaśmiać się kąśliwie - ci którzy do "transu" potrzebują znacznie mocniejszych bodźców. Pamiętając zdanie jednego z moich znakomitych kolegów, dla ścisłości podkreślam, że trasa częściowo tylko biegnie przez Śląsk. Po przekroczeniu przełęczy bardzkiej pociąg przejeżdża przez rozległy obszar kotliny kłodzkiej, kierując się ku kolejnemu przesmykowi, tym razem między Górami Orlickimi i Masywem Śnieżnika. Trasa pociągu z Wrocławia do Pragi wymaga od podróżnego nasilonej uwagi. Szczególnie gdy zrezygnujemy z zachwalanego przez polskie i czeskie koleje pociągu "Orlice" i postanowimy wykorzystać pociąg regionalny. W tym przypadku określnie "Regio" lub podobne, chętnie nadawane lokalnym połączeniom przez managment kolejowy, nie ma wiele wspólnego z regionalnym połączeniem, np. na trasie Stuttgart-Oehringen, albo nawet, dajmy na to Wrocław-Drezno. Wsiadamy do wagonu, który pamięta czasy epopei gierkowskiego "dobrobytu". Zapach lizolu, czy może specjalnego środka czyszczącego, opracowanego zapewne przez specjalistyczny ośrodek doświadczalny kolei państwowych przenika wszystkie zakamarki i dociera chyba też do kabiny kierownika pociągu - jedynie niezwykła życzliwość kolejarzy, z którą się dotychczas spotykałem wyjaśnia dlaczego ludzie tolerują przejazdy archaicznym i zaniedbanym taborem kolejowym, który powinien być albo wyremontowany i doczyszczony, albo przekazany do muzeum kolejnictwa. Tak, trasa wymaga uwagi, nie tylko ze względu na możliwość ubrudzenia odzieży, lub oparzenia pośladków od grzejników umieszczonych przemyślnie pod siedzeniami pasażerów, a nastawionych na maksymalną wydajność niezależnie od pogody. Cóż w końcu ten szlak kolejowy jest szlakiem górskim - pociąg musi przekroczyć wysoko położoną przełęcz międzyleską, a w zimie jak wiadomo jest zimno. Trzeba jednak uważać, bowiem pociąg potrafi przekroczyć przełęcz, ale musi to być inny pociąg niż ten który wyjeżdża z Wrocławia - w Kłodzku należy przesiąść się na pociąg relacji Kłodzko - Usti nad Orlici. O życzliwości ludzkiej następnym razem, a kto chce poczuć ciepło przewozów regionalnych i nostalgię kłodzkiej ziemi - zapraszam do zdjęć poniżej.
Pociąg Transglacium gotów do odjazdu

Kłodzka nostalgia - Góry Bystrzyckie

Zagadkowa przesiadka

Podgrzewacz pośladków

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz