Transmontania jest chyba w każdym z nas - wybieramy się za morza i przekraczamy najwyższe przełęcze, by przekonać się, że zmienieni przez czynniki zewnętrzne, pozostajemy w głębi swojej istoty wciąż tacy sami, wędrówka przydaje nam jedynie zmarszczek na twarzy. Kolekcjonujmy je, każda z nich jest śladem uśmiechu lub cierpienia. Macie lepszy pomysł? Dlatego ja zostaję przy Transmontanii, chociaż będzie tu coraz mniej o Sudetach i o Czechach.
Poniższy tekst dedykuję Najbliższym. Ich poświęceniu i cierpliwości zawdzięczam możliwość skorzystania z tej formy rekreacji, jaką jest zabawa słowami i obrazami, których źródłem są podróże po północnych obszarach Republiki Czeskiej. Dla nich też głównie piszę ten tekst. W tekście (zabawnie nazwanym przez właścicieli portalu "blogiem") notatki (równie zabawnie nazwane "postami") będą pojawiać się niekoniecznie w szyku chronologicznym - stąd warto czasem zajrzeć do notatek z wcześniejszych dni. Transmontania z czasem stała się też dla autora platformą, na której kontynuuje on, narażając na szwank swoją i tak nie najlepszą reputację, projekt artystyczny "Niska Rozdzielczość". Wszak to fotograf robi zdjęcie, nie zaś bezmyślny aparat. Zgodnie z tą regułą im mniej pikseli tym lepiej. Im mniej szkoły tym lepiej. Co byśmy zrobili bez prowokacji. Zapraszam.

[Some information should be given to those of friends, who do not speak Polish language - within the blog "Transmontania" the author presents his adventures and impressions from short and long trips, through the Czech Republic, and between two capitals: Prague and Wroclaw. The images and text, sometimes provocative, should be understood with carefulness. Although originally presumed for the route Wroclaw - Prague - Wroclaw, Transmontania now covers the wider spectrum of cultural interests of the author.]

poniedziałek, 17 stycznia 2011

Carl Maria von Weber

Próba skorzystania z trasy innej niż najkrótsza, tak w życiu, jak i na kolei rzadko prowadzi do przyspieszenia podróży. Można jednak spróbować. Trzeba jednak liczyć na miłosierdzie zachodnich i południowych sąsiadów. Wczesnym popołudniem, na remontowanym peronie Dworca Głównego we Wrocławiu, o ile nie pośliźniesz się na nieuprzątniętym błocie i nie złamiesz nogi, możesz wsiąść w niemiecki szynobus, trochę już zdezelowany przez paroletnią wahadłową służbę pomiędzy wschodnimi obszarami Niemiec i zachodnimi rubieżami Polski. Oczywiście, słowo zdezelowany może być właściwie rozpatrywane w porównaniu do stanu pociągów w zachodnich landach Niemiec. Porównania z krajowym pociągiem regionalnym należy unikać – doprowadza do płaczu ze względu na rozpiętość standardu na niekorzyść pociągu krajowego. Mijasz powoli Malczyce, Legnicę, Węgliniec, Zgorzelec, by trochę już szybciej z Goerlitz dojechać do Drezna. Tam będzie czekać na ciebie „Carl Maria von Weber”, dalekobieżny pociąg, który rozpoczął swoją wędrówkę brzegiem Morza Wschodniego w kurorcie bałtyckim Binz, zanim jeszcze dotarłeś na ubłocony peron. Ponieważ „Carl Maria von Weber” porzuca w końcu niemieckie wybrzeże i przez Berlin dociera do Drezna możesz rozkoszować się jazdą w górę biegu Elby, która zaraz za miejscowością Dolni Żleb, blisko Dieczyńskiego Śnieżnika, staje się niepostrzeżenie słowiańską rzeką Łabą. Razem z nią tory kolejowe biegną do Usti nad Łabą, wkrótce jednak zwężająca się Łaba odbija na wschód, a pociąg udaje się na południe, do Pragi. W czeskim warsie możesz napić się piwa, coś zjeść, jednak ceny, w przeciwieństwie do ekspresu „Jan Perner” przygotowano głównie dla pierwotnych dysponentów waluty europejskiej. Zastanawialiśmy się z szefem naszego departamentu, jaki jest tytuł znanej opery Webera po polsku - on pamiętał tylko czeski tytuł - Carostrelec - chodziło oczywiście o Wolnego strzelca. Kompozytor był na początku XIX wieku szefem muzycznym opery wrocławskiej - tablicę pamiątkową możecie zobaczyć m.in. na budynku IX LO we Wrocławiu. Działał w Pradze i w Dreźnie. Kto chce, niech sobie popatrzy. Pierwszy obraz jest częścią projektu "Niska rozdzielczość - Faktury II".

 Regional Express Wrocław Gł. - Dresden Hbf
Niebezpieczna Łaba - tutaj jest już Elbą

Niemiecki ład

Carl Maria von Weber

Możecie się przysiąść

 Gulash soup

W brzuchu molocha - Dresden Hbf

5 komentarzy:

  1. Ach, te europejskie dworce... Może i nasz zrobią?

    OdpowiedzUsuń
  2. o klawo. pieknie ze fotki sie powiekszaja, wciaz siedzac w projekcie "niska rozdzielczosc"
    zacnie. tak trzymać.

    OdpowiedzUsuń
  3. tu klawo tam klawo; sie czepiło mnie. a jak jest klawo po czesku?

    OdpowiedzUsuń
  4. Klavo! Kochani! Klavo!! Ty masz Witku do pociągów serce!!:)

    OdpowiedzUsuń