Transmontania jest chyba w każdym z nas - wybieramy się za morza i przekraczamy najwyższe przełęcze, by przekonać się, że zmienieni przez czynniki zewnętrzne, pozostajemy w głębi swojej istoty wciąż tacy sami, wędrówka przydaje nam jedynie zmarszczek na twarzy. Kolekcjonujmy je, każda z nich jest śladem uśmiechu lub cierpienia. Macie lepszy pomysł? Dlatego ja zostaję przy Transmontanii, chociaż będzie tu coraz mniej o Sudetach i o Czechach.
Poniższy tekst dedykuję Najbliższym. Ich poświęceniu i cierpliwości zawdzięczam możliwość skorzystania z tej formy rekreacji, jaką jest zabawa słowami i obrazami, których źródłem są podróże po północnych obszarach Republiki Czeskiej. Dla nich też głównie piszę ten tekst. W tekście (zabawnie nazwanym przez właścicieli portalu "blogiem") notatki (równie zabawnie nazwane "postami") będą pojawiać się niekoniecznie w szyku chronologicznym - stąd warto czasem zajrzeć do notatek z wcześniejszych dni. Transmontania z czasem stała się też dla autora platformą, na której kontynuuje on, narażając na szwank swoją i tak nie najlepszą reputację, projekt artystyczny "Niska Rozdzielczość". Wszak to fotograf robi zdjęcie, nie zaś bezmyślny aparat. Zgodnie z tą regułą im mniej pikseli tym lepiej. Im mniej szkoły tym lepiej. Co byśmy zrobili bez prowokacji. Zapraszam.

[Some information should be given to those of friends, who do not speak Polish language - within the blog "Transmontania" the author presents his adventures and impressions from short and long trips, through the Czech Republic, and between two capitals: Prague and Wroclaw. The images and text, sometimes provocative, should be understood with carefulness. Although originally presumed for the route Wroclaw - Prague - Wroclaw, Transmontania now covers the wider spectrum of cultural interests of the author.]

sobota, 15 stycznia 2011

Kłus czy galop

Z czym kojarzą Ci się Pardubice? Większości z niczym, bywalcom partynickiego toru wyścigów konnych we Wrocławiu z Wielką Pardubicką, a cukiernikom z zarejestrowanym wyrobem lokalnym - z tradycyjnym piernikiem pardubickim. No, ale zostawmy stare pierniki - każdy podróżny próbujący dostać się z Pragi do Wrocławia musi postawić nogę na peronie pardubickiego dworca. Północ z Południem skomunikowana jest wciąż znacznie gorzej niż Wschód z Zachodem. Przesiadka jest konieczna, a i środkowowschodni pasażer lepiej obyty z trudami podróży kolejowych, niż dajmy na to delikatny Niemiec czy Francuz. Stąd Praga nie ma bezpośredniego połączenia kolejowego z nieodległym Wrocławiem, niegdyś perłą w Koronie Czeskiej - bo i po co. Dzięki temu, o ile przyjedziesz do Pardubic o właściwej porze, gdy słońce kończyć będzie nierówne zmaganie ze zmrokiem, zobaczysz czysty blask formy - zaskakujący porządek architektoniczny, żądający uwiecznienia, a przynajmniej utymczasowienia. Dlatego zapraszam do oglądania załączonych fotografii, dopóki jakiś profesjonalista nie udostępni szerokiej publiczności, za pomocą popularnej literatury naukowej, zalet architektury dworcowej Pardubic. Linie proste, zarejestrowane w aparacie fotograficznym jako krzywe, muszą takimi pozostać - obrazy powstają w ramach projektu artystycznego "Niska Rozdzielczość" i jako takie nie podlegają obróbce elektronicznej.

Forma A

Forma B
Forma C

Forma D

Forma E

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz