Transmontania jest chyba w każdym z nas - wybieramy się za morza i przekraczamy najwyższe przełęcze, by przekonać się, że zmienieni przez czynniki zewnętrzne, pozostajemy w głębi swojej istoty wciąż tacy sami, wędrówka przydaje nam jedynie zmarszczek na twarzy. Kolekcjonujmy je, każda z nich jest śladem uśmiechu lub cierpienia. Macie lepszy pomysł? Dlatego ja zostaję przy Transmontanii, chociaż będzie tu coraz mniej o Sudetach i o Czechach.
Poniższy tekst dedykuję Najbliższym. Ich poświęceniu i cierpliwości zawdzięczam możliwość skorzystania z tej formy rekreacji, jaką jest zabawa słowami i obrazami, których źródłem są podróże po północnych obszarach Republiki Czeskiej. Dla nich też głównie piszę ten tekst. W tekście (zabawnie nazwanym przez właścicieli portalu "blogiem") notatki (równie zabawnie nazwane "postami") będą pojawiać się niekoniecznie w szyku chronologicznym - stąd warto czasem zajrzeć do notatek z wcześniejszych dni. Transmontania z czasem stała się też dla autora platformą, na której kontynuuje on, narażając na szwank swoją i tak nie najlepszą reputację, projekt artystyczny "Niska Rozdzielczość". Wszak to fotograf robi zdjęcie, nie zaś bezmyślny aparat. Zgodnie z tą regułą im mniej pikseli tym lepiej. Im mniej szkoły tym lepiej. Co byśmy zrobili bez prowokacji. Zapraszam.

[Some information should be given to those of friends, who do not speak Polish language - within the blog "Transmontania" the author presents his adventures and impressions from short and long trips, through the Czech Republic, and between two capitals: Prague and Wroclaw. The images and text, sometimes provocative, should be understood with carefulness. Although originally presumed for the route Wroclaw - Prague - Wroclaw, Transmontania now covers the wider spectrum of cultural interests of the author.]

poniedziałek, 7 lutego 2011

Male namesti

Ostatnio pozyskałem informację, że Male namesti w Pradze może poszczycić się najstarszą w mieście restauracją włoską. Pomyślałem - czasy Przemyślidów? Może okres panowania cesarza Rudolfa - wtedy mógł sprowadzić jakichś Włochów z włoszczyzną i makaronem. No dobrze, może od przedwojnia. Sprawdziłem - właściciele włoskiej restauracji z dumą ogłaszają, że funkcjonują od 1991 roku. Male namesti - polska kultura, włoska restauracja, zagadkowa fontanna na środku placu. Na małym ryneczku jest miejsce dla samochodu wielkiego wysłannika Polski. Vyslanec to wysłannik, legat. Velvyslanec to wielki wysłannik. W naszym języku zadowalamy się ambasadorem - nie wnikajmy, bo i po co to komu. I jeszcze podcienia - dla tych którzy żywią sentyment dla sztuki konserwacji i renowacji okresu odbudowy. To i tak lepsze od szklanych kostek z wybitnymi przedstawicielami ludzkości wewnątrz. O proszę:

 Stare miasto

Pro Velvyslanectví

Podcienia

 Nasi wielcy




3 komentarze:

  1. jacie to naprawdę piekielnie stara restauracja. za stara.
    zjadłeś? czy jedzenie stare było?
    :]no i uroczy ten parking Pro Velvyslanectví. a miejsce parkingowe też wielkie?

    OdpowiedzUsuń
  2. do tego komentarza powyżej tajnym słowem zezwalającym był: GRAMPEC! jestem pewna, że to coś znaczy po czesku i najprawdopodobniej ma coś wspólnego z Velvyslanectví'cem...

    OdpowiedzUsuń
  3. starsza niż moja matura... Zoniu, Grampec to na pewno rodzaj kotleta!!!:)

    OdpowiedzUsuń