Transmontania jest chyba w każdym z nas - wybieramy się za morza i przekraczamy najwyższe przełęcze, by przekonać się, że zmienieni przez czynniki zewnętrzne, pozostajemy w głębi swojej istoty wciąż tacy sami, wędrówka przydaje nam jedynie zmarszczek na twarzy. Kolekcjonujmy je, każda z nich jest śladem uśmiechu lub cierpienia. Macie lepszy pomysł? Dlatego ja zostaję przy Transmontanii, chociaż będzie tu coraz mniej o Sudetach i o Czechach.
Poniższy tekst dedykuję Najbliższym. Ich poświęceniu i cierpliwości zawdzięczam możliwość skorzystania z tej formy rekreacji, jaką jest zabawa słowami i obrazami, których źródłem są podróże po północnych obszarach Republiki Czeskiej. Dla nich też głównie piszę ten tekst. W tekście (zabawnie nazwanym przez właścicieli portalu "blogiem") notatki (równie zabawnie nazwane "postami") będą pojawiać się niekoniecznie w szyku chronologicznym - stąd warto czasem zajrzeć do notatek z wcześniejszych dni. Transmontania z czasem stała się też dla autora platformą, na której kontynuuje on, narażając na szwank swoją i tak nie najlepszą reputację, projekt artystyczny "Niska Rozdzielczość". Wszak to fotograf robi zdjęcie, nie zaś bezmyślny aparat. Zgodnie z tą regułą im mniej pikseli tym lepiej. Im mniej szkoły tym lepiej. Co byśmy zrobili bez prowokacji. Zapraszam.

[Some information should be given to those of friends, who do not speak Polish language - within the blog "Transmontania" the author presents his adventures and impressions from short and long trips, through the Czech Republic, and between two capitals: Prague and Wroclaw. The images and text, sometimes provocative, should be understood with carefulness. Although originally presumed for the route Wroclaw - Prague - Wroclaw, Transmontania now covers the wider spectrum of cultural interests of the author.]

poniedziałek, 14 lutego 2011

Jan Jesenius z Wrocławia

Jan Jesenius - EuroCity 174 w drodze z Budapesztu do Hamburga przybywa na dworzec w Pardubicach o 11.16. Teraz jest najbliżej rodzinnego miasta – Wrocławia. Jesenius, z pochodzenia Słowak, urodził się we Wrocławiu, tu/tam (!) chodził do gimnazjum Św. Elżbiety. Lekarz, dyplomata czeski. Po bitwie pod Białą Górą aresztowany. Stracony w Pradze: dla niego wmurowano w bruk praskiego rynku jeden z białych krzyży. Jego wrocławskie korzenie nie powinny drażnić. Wszak był Słowianinem. Ale czy można zapomnieć jego protestancki rodowód? Koniec żartów – głowę ucięli mu Habsburgowie. Co wy na to? Rozwikłajcie sami! Najlepiej w Pradze – i nie wracajcie za późno do domu. O!

 
174

Praski bruk

Zegar

 53

2 komentarze:

  1. Na praskim bruku Jan stracony. Klawa fota

    OdpowiedzUsuń
  2. ...biedny jan.
    pojechał do siebie i mu głowę obcięli. nie fajnie!

    OdpowiedzUsuń