-Mój szef pracował pięć lat w Niemczech! Smakuje wam? - pyta niski, krępy kelner. Jeden z klientów przechodzi kolo nas. Po kolei wskazuje palcem i mówi:
-Pan z Irlandii, pani z Korei, a pani z Madrytu. Pomyliłem się? - uśmiecha się życzliwie i wychodzi, pewnie do pracy; przecież kończy się sjesta. Jak zwykle wzięli mnie za mieszkańca Wysp, a Madzię za mieszkankę Śródziemnomorza. Tak, tak, czasem trzeba wymyślić lub odświeżyć polskie słowo, które jest odpowiednikiem obcego – bo żadnemu fachowcowi się nie chciało - Mediterrania. Kelner z kucharzem docenili naszą trzydniową lojalność – na pożegnanie proponują od siebie tutejszy specjał – etxeko patxarana – na butelce gałązka z owocami – napój trochę przypomina słoweńską nalewkę na borówkach, trochę sardyńską. Kelner wciąż przeprasza, że nie przygotował flanu, o który dopominała się Madzia – w końcu to jednak Hiszpania. Na szczęście jest serniczek.
Oferta baru Nevada
Serniczek
Etxeko patxarana I
Etxeko patxarana II
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz