Transmontania jest chyba w każdym z nas - wybieramy się za morza i przekraczamy najwyższe przełęcze, by przekonać się, że zmienieni przez czynniki zewnętrzne, pozostajemy w głębi swojej istoty wciąż tacy sami, wędrówka przydaje nam jedynie zmarszczek na twarzy. Kolekcjonujmy je, każda z nich jest śladem uśmiechu lub cierpienia. Macie lepszy pomysł? Dlatego ja zostaję przy Transmontanii, chociaż będzie tu coraz mniej o Sudetach i o Czechach.
Poniższy tekst dedykuję Najbliższym. Ich poświęceniu i cierpliwości zawdzięczam możliwość skorzystania z tej formy rekreacji, jaką jest zabawa słowami i obrazami, których źródłem są podróże po północnych obszarach Republiki Czeskiej. Dla nich też głównie piszę ten tekst. W tekście (zabawnie nazwanym przez właścicieli portalu "blogiem") notatki (równie zabawnie nazwane "postami") będą pojawiać się niekoniecznie w szyku chronologicznym - stąd warto czasem zajrzeć do notatek z wcześniejszych dni. Transmontania z czasem stała się też dla autora platformą, na której kontynuuje on, narażając na szwank swoją i tak nie najlepszą reputację, projekt artystyczny "Niska Rozdzielczość". Wszak to fotograf robi zdjęcie, nie zaś bezmyślny aparat. Zgodnie z tą regułą im mniej pikseli tym lepiej. Im mniej szkoły tym lepiej. Co byśmy zrobili bez prowokacji. Zapraszam.

[Some information should be given to those of friends, who do not speak Polish language - within the blog "Transmontania" the author presents his adventures and impressions from short and long trips, through the Czech Republic, and between two capitals: Prague and Wroclaw. The images and text, sometimes provocative, should be understood with carefulness. Although originally presumed for the route Wroclaw - Prague - Wroclaw, Transmontania now covers the wider spectrum of cultural interests of the author.]

sobota, 26 marca 2011

Garaizbal, Kovanda i Parr

Garaizbal zawojował nasze serca. Wprawdzie umieszczono go na samej górze, w małej salce, ale to tam historia wschodnia Europy uderza mocno - kościół którego już nie ma ożywa na chwilę w drucianym modelu; tak, Garaizbal jest konceptualny. Beier, Kovanda i Lund poszli daleko, tak daleko że zostały tylko dwie poduszki i parę gwoździ. Tak, tak. W takich momentach doceniasz rzemiosło Martina Parra, i godzisz się nawet na konceptualny autobus z dziurą. Przyjdźcie do centrum sztuki współczesnej DOX w Pradze.

 Trochę od Gaudiego

 Jest dobry

 Dva polštáře (2008)

Teraz już raczej wykładam

Wybór

"Kapauku na Nove Guiney, 1954"

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz