Ileż to razy wieczorne, ale jeszcze mocne, przechodzące w czerwień, lipcowe światło prowokowało w nas nikomu niepotrzebny bieg myśli. Nad miastem wisi wesoło wielki biały balon. Młodzi mężczyźni w błękitnych mundurach przygotowują się radośnie do paradnego wymarszu na zamkowe dziedzińce. Nikt nie myśli poważnie o błękitnych mundurach. Tylko ten zmierzch jest jakby daleko o tej porze roku; taki czerwony. Tego dnia byłem jednak mało bystry i mało uśmiechnięty.
Radośni I Radośni II
Radośni III Radośni IV
Radośni V Radośni VI
Radośni VII Radośni VIII
Balon
Zmierzch
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz